Ziemia jest w tej chwili jedyną planetą, na której żyją ludzie. To niedobrze, bo jest ona zagrożona m.in. przez zjawiska kosmiczne i katastrofy ekologiczne. Warto pomyśleć o dywersyfikacji ryzyka i o zamieszkaniu np. na Marsie.
W tym roku, zwłaszcza w USA, hucznie obchodzono 50. rocznicę pierwszego załogowego lądowania na Księżycu. Jednak NASA – amerykańska agencja kosmiczna – snuje plany dotyczące lądowania na Marsie
Tak naprawdę w tej chwili wydaje się, że są możliwości techniczne do tego, żeby odbyła się taka załogowa wyprawa na Marsa.
ocenia astronom z Planetarium Centrum Nauki Kopernik w Warszawie dr Weronika Śliwa
Jej zdaniem najwyższy czas, aby ludzkość „zdywersyfikowała ryzyko”.
To niedobrze, że ludzie mieszkają tylko na jednej planecie. Jest takie powiedzenie, że nie wkłada się wszystkich jajek do jednego koszyka. Nasza planeta jest zagrożona przez różne katastrofy kosmiczne, klęski i katastrofy ekologiczne i przez zjawiska, które mogą się nieoczekiwanie pojawić się na jej powierzchni. Lepiej byłoby, gdyby ludzkość powoli zaczęła myśleć o zamieszkaniu również na innych ciałach Układu Słonecznego, a być może później – dalej.
To właśnie Mars powinien być naturalnym kierunkiem ekspansji dla ludzkości, bo planeta ta jest najbardziej podobna do Ziemi. Jeśli jednak wyślemy tam ludzi, trzeba liczyć się z ryzykiem. Po pierwsze sukces takiej misji byłby daleki od 100% bo załoga mogłaby zginąć. Drugie ryzyko to olbrzymi koszt.
Dr Weronika Śliwa przypomina, że bezzałogowe misje marsjańskie na ogół się udają. „Człowiek może sobie poradzić w sytuacjach nieprzewidywalnych, które mają miejsce w misjach bezzałogowych. Może odpowiednio zareagować, tak by misja trwała dalej. Chociaż jednocześnie wymaga on specjalnych udogodnień, np. w postaci zapasu powietrza, czego nie wymagają misje bezzałogowe.
W ocenie ekspertki wszystko teraz zależy od „woli politycznej”.
Jeśli chodzi o komercyjny punkt widzenia, to w tej chwili nie widzimy opłacalności tego rodzaju misji, ale z zasady jest tak, że misje badawcze misje, które robią coś pierwszy raz praktycznie zawsze są nieopłacalne.
podkreśla dr Śliwa
źródło: naukawpolsce.pap.pl