Okrutne traktowanie zwierząt nie pozostaje bez wpływu na bezpieczeństwo ludzi. Ochrona dzikiej przyrody może zapobiec kolejnym epidemiom chorób odzwierzęcych, takich jak zakażenia koronawiusem – przekonuje WWF, powołując się na badania naukowe i dane światowych organizacji.
„Mokre” targi to miejsca, gdzie można kupić zarówno żywe zwierzęta jak i surowe mięso. Ciasne klatki, w których wymieszane są różne gatunki zwierząt, stoją tam jedne na drugich. Zwierzęta kaleczą się nawzajem, są brudne od odchodów. W takich warunkach ryzyko przenoszenia się chorób między zwierzętami, jak i ze zwierząt na ludzi jest bardzo duże. Nielegalne rynki żywych i martwych dzikich zwierząt są powszechne w wielu krajach azjatyckich. Epidemie chorób odzwierzęcych pokazują, że okrutne traktowanie zwierząt nie pozostaje bez wpływu na bezpieczeństwo ludzi.
Ponad 200 tys. zakażonych w ponad 170 krajach na świecie w ciągu 3 miesięcy. To obecny bilans epidemii nowego koronawirusa. SARS-CoV-2 nie był pierwszy. Jednak ani epidemia SARS, ani ptasia grypa nie były wystarczającymi ostrzeżeniami dla ludzi, skłaniającymi do zaostrzenia prawa dotyczącego handlu egzotycznymi gatunkami na całym świecie.
mówią eksperci WWF
Według danych przytoczonych przez WWF, globalny przemysł handlu dziką fauną i florą jest wart od 7 do 23 mld USD rocznie. To czwarty co do wielkości światowy nielegalny handel po narkotykach, handlu ludźmi i podróbkami (sfałszowanymi pieniędzmi i dokumentami).
Nosicielami koronawirusów mogą być ptaki lub ssaki. To od nich mogą zarazić się ludzie. Pierwsze przypadki nowego wirusa zostały wykryte w chińskim mieście Wuhan w grudniu 2019 r. Na początku stycznia SARS-Cov-2 zidentyfikowano jako rodzaj koronawirusa i powiązano zachorowania ludzi z lokalnym targiem. Po wybuchu epidemii koronawirusa Chiny podjęły decyzję o całkowitym zakazie nielegalnego handlu dziką fauną i florą oraz wyeliminowaniu konsumpcji dzikich zwierząt w celu ochrony życia i zdrowia ludzi. Jednak WWF podkreśla, że zakaz jest tymczasowy i nie została jeszcze określona liczba gatunków, które zostaną objęte ochroną, sposób nadzoru nad przestrzeganiem przepisów, ani forma zapewnienia bezpieczeństwa i zdrowia ludziom.
Badania sugerują, że nowy koronawirus nie przeszedł bezpośrednio z nietoperza na człowieka, ale mógł zostać przekazany ludziom przez gospodarza pośredniego. W badaniu opublikowanym 3 lutego stwierdzono, że koronawirus nietoperza dzielił tylko 96% swojego materiału genetycznego z wirusem, który powoduje COVID-19.
O sposobie, w jaki nowy koronawirus przeniósł się na człowieka, wiemy ciągle niewiele. Sądzono, że ogniwem pośrednim dla wirusa między nietoperzami, a ludźmi są łuskowce (ssaki łożyskowe). Przebadano próbki tych zwierząt pochodzących z nielegalnego handlu, jednak koronawirus obecny w ich organizmach również wykazuje jedynie podobieństwo między 85,5 a 92,4% z genomu wirusa SARS-Cov-2 z organizmu człowieka.
Bez względu na wynik kolejnych analiz, ani nietoperze, ani łuskowce nie są winne obecnej sytuacji. Łuskowce to jeden z wielu gatunków na świecie, które w wyniku kłusownictwa znalazły się na skraju wyginięcia. Coraz częściej padają ofiarą nielegalnej przestępczości przeciwko dzikiej przyrodzie – głównie w Azji oraz w Afryce, gdzie zabija się je dla mięsa i łusek. Każdego roku ofiarą nielegalnego handlu tylko w lasach centralnej Afryki pada od 400 tys. do nawet 2,7 mln tych zwierząt.
ocenia WWF
Przyrodnicy przypominają, że SARS-Cov-2 nie był pierwszy. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wskazuje choroby odzwierzęce jako znaczący procent wszystkich nowo zidentyfikowanych, a także istniejących chorób zakaźnych.
W latach 2003-2006 świat drżał w obawie przed ptasią grypą, czyli wirusem H5N1. Główne ognisko choroby znajdowało się w Chinach, a wirus zaczął rozprzestrzeniać się w Azji. Do Polski dotarł w 2006 roku. Jednak w przypadku H5N1 do zarażenia dochodziło tylko w wyniku kontaktu z ptactwem lub jego odchodami. Epidemię udało się opanować szybko dzięki wdrożeniu odpowiednich przepisów dotyczących higieny.
Poważniejszą epidemią był wirus SARS w latach 2002-2003, który przeszedł na człowieka od nietoperzy, łatwych do znalezienia na każdym azjatyckim targu. W tym przypadku zarażenie następowało nie tylko w kontakcie ze zwierzęciem, lecz również przez kontakt z zarażonym człowiekiem. Tym razem jednak epidemia rozprzestrzeniła się głównie w Azji, a poza nią odnotowano jedynie nieliczne przypadki.
W obliczu epidemii SARS przepisy dotyczące nielegalnego handlu dziką fauną i florą zostały zaostrzone. Niestety tylko na kilka miesięcy. Jak widać, historia lubi się powtarzać, lecz tym razem mamy do czynienia z inną skalą zarażeń. Przypadek koronawirusa SARS-CoV-2 jest dla nas kolejnym ostrzeżeniem.
uważają eksperci WWF
Ich zdaniem, w czasach ogromnej mobilności i życia w „globalnej wiosce”, łatwo jest powiązać brak odpowiednich przepisów dotyczących ochrony dzikiej przyrody oraz ich egzekwowania na „mokrym” targu w jednej z azjatyckich prowincji z zamknięciem szkoły w Poznaniu, urzędu w Szczecinie czy żłobka w podwarszawskiej gminie.
źródło: naukawpolsce.pap.pl